Forum www.2agim4.fora.pl Strona Główna
FAQ  Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Grupy  Użytkownicy  Szukaj  Rejestracja  Zaloguj
play

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.2agim4.fora.pl Strona Główna -> Lektury
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4




Dołączył: 23 Sty 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:09, 20 Lut 2018    Temat postu: play

Tygellin, ktory w kazdej sprawie chcial miec ostatnie slowo, postanowil zapewnic ludowi najwieksza - jak sadzil - niespodzianke. Po zakonczeniu spektaklu widzowie pospieszyli na zaproszenie Nerona do ogrodow Agrypiny. Tygellin wykorzystal fakt, ze poza murami miasta nie obowiazuja az tak surowe prawa i polecil oswietlic ogrody zywymi pochodniami z tych dwoch tysiecy chrzescijan, ktorych rano wyslano do prac porzadkowych w ogrodach. Cyrk Nerona istotnie nie pomiescilby pieciu tysiecy ofiar.

Przy drodze wiodacej do ogrodow i wokol sztucznych basenow z wielkim trudem ustawiono slupy, do ktorych przykuto chrzescijan. Poniewaz nie starczylo dla wszystkich lancuchow, czesc trzeba bylo przywiazac linami, a nawet zwyczajnie przybic gwozdziami.

Ofiary wysmarowano smola i woskiem, ktore dostarczyl prokurent Tygellina calymi wozami, lecz ktorych nie wystarczyloby do oswietlenia calego terenu. Siegnieto wiec po oliwe i inne produkty. Pretorianie byli wsciekli, bo nie dosc, ze pozbawiono ich ogladania czesci widowiska, to jeszcze musieli w upalny jesienny dzien kopac doly i ustawiac pale.

Gdy do ogrodow zaczely naplywac tlumy zaproszonych na uczte, pretorianie podpalili zywe pochodnie. Ciala opornie plonely, ofiary skowytaly i jeczaly, wokol roznosil sie potworny swad. Oszolomieni goscie nie byli w stanie docenic nieoczekiwanego widowiska. Najbardziej wrazliwi na skutek straszliwego smrodu tracili apetyt. Niektorzy zawracali do domu. Inni bali sie, ze ogien przerzuci sie na letnie domy i rezydencje, bo smola i wosk rozpryskiwaly wokol iskry. Wiele osob poparzylo sobie nogi, depczac wokol pali wysuszone trawniki.

Przebrany za woznice Neron powoli jechal na rydwanie rozswietlona ludzkimi pochodniami droga, ale nie doczekal sie spodziewanych wiwatow. Ludzie jak skamieniali stali w ponurym milczeniu. Na domiar zlego zauwazyl, ze wielu senatorow wraca do miasta.

Wysiadl z rydwanu, aby rubasznie przywitac lud. Tlum nie reagowal na jego dowcipy. Sprobowal zagadnac Petroniusza, ten zas oswiadczyl, ze uczestniczyl w widowisku jedynie przez grzecznosc, ale wytrzymalosc jego zoladka ma swoje granice. Nawet najlepszy pasztet jest nie do przelkniecia, jesli zaprawia sie go takim swadem.

Neron zagryzal wargi. Ubrany w szaty woznicy, z opuchnieta geba, przypominal raczej krzepkiego, spoconego zapasnika niz cesarza. Zrozumial, ze musi cos wymyslic, zeby rozbawic lud i naprawic brak smaku Tygellina. Od pali zaczely wlasnie odpadac ciala skazancow, bo przepalaly sie liny, ktorymi ich przywiazano. Kilka ofiar ze straszliwym wysilkiem zdolalo oderwac przygwozdzone rece i plonac zywym ogniem zmieszalo sie z tlumem.

Potykajace sie lub wijace po ziemi wyjace z bolu zjawy, ktore raczej trudno bylo nazwac ludzmi, wzbudzaly powszechny strach i obrzydzenie. Rozgniewany Neron kazal ich dobijac, podobnie jak tych, ktorzy wyli najglosniej. Nie chcial, by cokolwiek zagluszylo planowany wystep cesarza w roli spiewaka. Kazal tez zapalic tyle kadzidel, ile tylko da sie zgromadzic, i rozpryskac po ogrodach pachnidla, ktore byly przeznaczone do namaszczania gosci. Mozna sobie wyobrazic, ile kosztowalo takie marnotrawstwo, nie liczac kosztow spalonych lancuchow!

Obowiazki zatrzymaly mnie w cyrku. Powinienem wszak przyjac od co znamienitszych widzow gratulacje z tytulu doskonalej organizacji widowiska. Zszedlem na dol, aby osobiscie dopilnowac uprzatniecia areny; chcialem tez zebrac szczatki Jukunda i Barbusa.

Znalazlem je stosunkowo latwo. Ku mojemu zdumieniu, spomiedzy rozszarpanych zwlok ludzkich, rozrzuconych na arenie, podniosl sie jakis mlodzieniec. Trzymal sie za glowe, ale gdy starl z siebie bryzgi krwi, okazalo sie, ze nie odniosl zadnej rany ani nawet zadrapania. Mlodzian wpatrywal sie w plonaca nad cyrkiem gwiazde wieczorna i pytal, czy jest juz w raju. Mowil, ze nie chcac draznic zwierzat bezcelowa walka, od razu padl na piasek areny. To go uratowalo: ani lwy, ani nawet dzikie byki nie tkna zwlok. Wielu mysliwych ratuje zycie w taki wlasnie sposob. Uznalem jego ocalenie za dobry znak dla siebie i zarzucilem mu na ramiona wlasna oponcze, aby nie zabili go krazacy po arenie wlocznicy. Otrzymalem za to nagrode - mlodzieniec opowiedzial mi o walce Jukunda i Barbusa, a takze przytoczyl ich ostatnia rozmowe.

Wszystkie pomieszczenia cyrkowe byly tak zapchane chrzescijanami, ze stali scisnieci jeden obok drugiego. Mlody czlowiek stal kolo Jukunda, a ze Barbus na starosc ogluchl, wiec co chwila prosil mego syna o glosniejsze powtorzenie opowiesci o dziecinnym tajnym zwiazku.

Mlody chrzescijanin uwazal swoje ocalenie za cud, zapewne - twierdzil - Chrystus przeznaczyl go do jakiegos zadania, bo byl pewien, ze razem z innymi chrzescijanami zginie tej nocy i znajdzie sie w raju. Dalem mu nowe szaty, o ktore nie bylo trudno przy tej liczbie ofiar, i wyprowadzilem tak, aby nikt go nie zauwazyl.

Slawil moja dobroc i zyczyl mi lask i blogoslawienstwa Chrystusa. Nic nie odpowiedzialem, zeby go nie obrazic, spytalem tylko o jego imie. Powiedzial, ze po wysluchaniu nauk Pawla otrzymal na chrzcie imie Klemens. Ta wstrzasajaca zbieznosc, ktora naprawde miala miejsce, sprawila, ze zgodzilem sie na kaprys Klaudii, by moj syn przynajmniej poczatkowo nosil to imie.

Mlody chrzescijanin zle zrozumial dreszcz, ktory mnie przeniknal. Wyjasnil, ze z natury wcale nie jest lagodny. Wprawdzie pilnie cwiczyl pokore, aby przelamac swoja gwaltownosc i zacietrzewienie, ale oto rzucil sie na ziemie, aby zlem odpowiedziec za zlo. Jeszcze raz poblogoslawil mnie i ruszyl do Rzymu, a zywe pochodnie oswietlaly mu droge. Byl tak gleboko przekonany o wyznaczeniu mu przez Chrystusa innego zadania, ze chyba nie rozpaczal z powodu ujscia z zyciem.

Spotkalem go pozniej, jakies trzy lata temu, kiedy zastanawialem sie, jakie stanowisko mam zajac w sporze miedzy chrzescijanami. Ostatecznie poparlem Kleta. Spor dotyczyl dziedziczenia pastoralu po Linusie. Uznalem, ze Klemens jest jeszcze za mlody; skoro cwiczyl pokore powinien to zrozumiec. Na pewno przyjdzie kiedys na niego kolej, ale Ty, Juliuszu, nie zwracaj na to uwagi! Krolestwo chrzescijan nie jest z tego swiata, oni nigdy nie beda odgrywac zadnej roli politycznej, o ile w ogole ich wiara przetrwa. Trzeba przeciez pamietac o ostrej konkurencji roznych nowych religii, rodzacych sie na Wschodzie. Nigdy jednak nie wolno Ci nikogo przesladowac, nawet gdyby bardzo zalezli Ci za skore! Zaklinam Cie na pamiec matki Twego ojca, Myriny.

Nadal odczuwalem zadowolenie, ze przynajmniej moja czesc widowiska byla udana. Poklocilem sie z Sabina, gdy zaczela sie chwalic metodami, jakie stosowala wobec ludzi i zwierzat. Kazalem zebrac szczatki Jukunda i Barbusa. Wielu ludziom pozwolilem na zabieranie zwlok ich bliskich. Z zyczliwosci nie zadalem nawet zadnych oplat. Wieksza czesc zwlok trzeba bylo zakopac we wspolnej mogile obok miejsca kazni biednych ludzi. Na szczescie bylo to stosunkowo niedaleko.

Zatem z dobrym samopoczuciem pospieszylem na uczte Nerona. Gdy zobaczylem plonace zywe pochodnie, wyrazilem swoja dezaprobate dla samowoli i wulgarnosci Tygellina. Szybko [link widoczny dla zalogowanych]
zorientowalem sie tez, ze jedzenia nie starczy, wiec polecilem odzierac ze skory, cwiartowac i piec wystrzelane byki, ktore podano na moj koszt. Jesli chodzi o mnie, wyznam, ze nie mialem apetytu. Wielu senatorow krzywo na mnie patrzylo, a niektorzy wrecz odwracali sie plecami i nie odpowiadali na moje powitanie. Po pewnym czasie podszedl do mnie wyjatkowo blady i jakby skruszony Neron, podziekowal mi za wklad w organizacje widowiska i poinformowal o wykonaniu wyroku smierci na moim ojcu i pani Tulii. Az do tej pory bylem przekonany, ze smierc Jukunda i Barbusa nie ma nic wspolnego ze sprawa chrzescijan. Nawet planowalem zapytac Nerona, w jaki sposob adoptowany syn senatora rzymskiego znalazl sie w grupie chrzescijan rzuconych zwierzetom na pozarcie?!

-Zhanbil mnie w oczach zebranych ojcow - skarzyl sie Neron na szalencze zachowanie ojca. - To nie ja wydalem wyrok smierci! Skazali go jego bracia senatorowie; decydowali jednomyslnie, nawet glosowanie nie bylo potrzebne. Przeciez bez wysluchania innych ojcow nawet cesarz nie moze skazac senatora! A prostackie zachowanie twojej macochy Tulii wywolalo publiczny skandal. Ze wzgledu na twoje uczucia wolalbym to wszystko przemilczec. Ten adoptowany przez twego ojca mlodzieniec z Brytanii zbytnio przejal sie obowiazkami synowskimi i oswiadczyl, ze takze jest chrzescijaninem. Wobec tego pretorianie musieli zabrac go do cyrku! Pamietaj, ze byl kaleka i nigdy by nie zostal prawdziwym ekwita. Nie powinienes ubolewac nad jego smiercia; twoj ojciec, trapiony od dawna zaburzeniami umyslowymi, zamierzal cie wydziedziczyc z majatku i wszystko pozostawic temu mlodzianowi. Tak wiec niczego nie tracisz, chociaz musze skonfiskowac majatek twego ojca. Wiesz, jakie mam klopoty finansowe w zwiazku z budowa siedziby, ktora bedzie mnie godna. Wyjasnilem Neronowi, ze juz siedemnascie lat temu otrzymalem od ojca spadek, a mianowicie dochody, ktore byly legitymacja mojej przynaleznosci do stanu ekwitow. Domy mieszkalne na Awentynie [link widoczny dla zalogowanych]
sprzedalem jeszcze przed pozarem. Od ojca otrzymywalem swego czasu ogromne sumy na rozwoj bestiarium. Przypomnialem, ze Neronowi przynioslo to wymierne korzysci w postaci organizowanych przeze mnie widowisk w amfiteatrze. Neron wspanialomyslnie oswiadczyl, ze nie zamierza pozbawiac mnie dawno otrzymanego spadku, poniewaz spuscizna po moim ojcu jest wystarczajaco duza, aby mogl sie nia podzielic zarowno ze mna, jak i ze skarbem panstwa. Byl do tego stopnia wielkoduszny, ze pozwolil mi z domu ojca, zanim edylowie przeprowadza spis majatkowy, zabrac wszelkie pamiatki. Aby zapobiec na przyszlosc podejrzeniom, oswiadczylem, ze juz dawno otrzymalem od ojca puchar, ktory ma dla mnie wyjatkowa wartosc. Neron okazal duze zainteresowanie domniemanym skarbem; rozczarowal sie, bo wyjasnilem, ze jest to nie tyle puchar, ile drewniana czarka.

Teraz dopiero zrozumialem ogrom niebezpieczenstwa, jakie grozilo mnie jako synowi Marka Manilianusa. Co rychlej oswiadczylem, ze tym razem sam pokryje wszystkie koszta wystepow zwierzat i calego widowiska. Wiedzialem, ze Neron jest chciwy na kazdego ropo, ktore moglby obrocic na budowe palacu. Podarowalem mu takze mieso, ktorym kazalem czestowac jego gosci, zaproponowalem, aby zorganizowal licytacje odziezy, ozdob i klamer, pozostalych po ofiarach widowiska. Za uzyskane w ten sposob pieniadze bedzie mozna ufundowac kilka kolumn portyku, ktory mial laczyc zabudowania Palatynu i wzgorza Coelius ze Zlotym Domem Nerona na Eskwilinie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.2agim4.fora.pl Strona Główna -> Lektury Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme Diddle v 2.0.20 par HEDONISM